Witaj!

Efekty w nauce, Przypowieść o nasionku chińskiego bambusa

Nasionko chińskiego bambusa przez pięć lat od zasiania nie wykazuje żadnych oznak życia, mimo częstego podlewania i nawożenia. W szóstym roku roślina wypuszcza pęd i zaczyna gwałtownie rosnąć, osiągając w ciągu kilku tygodni wysokość nawet do dwudziestu pięciu metrów. Zanim bambus wybił się ponad ziemię przez wcześniejsze lata pracowicie budował skomplikowany system korzeniowy rozciągający się pionowo i poziomo, sięgający kilkudziesięciu metrów.

Z nauką języków jest bardzo podobnie. Przez długi czas od rozpoczęcia nauki nie jesteśmy w stanie dostrzec niemal żadnych postępów, nic po za maleńkim kiełkiem. To czego nie zauważamy to, że nasza nauka, czasem wielomiesięczna czy nawet wieloletnia to budowanie równie skomplikowanego systemu korzennego języka, którego się uczymy. Aż nagle dochodzimy do punktu, w któym czujemy, że z zawrotną prędkością wybijamy się w górę, gdzie w krótkim czasie pojawia się i postępuje mówienie, rozumienie, pisanie itp.

Wyobraź sobie, że poznawanie nowego języka to jak posadzenie wymienionej roślinki we własnym ogródku. Codziennie o nią dbasz, podlewasz, nawozisz. Mijają miesiące, lata i nie wiadomo czy jest sens dalej opiekować się zasianym nasionkiem. Prędko zaczna wkradać się  zniecierpliwienie, zwątpienie, poirytowanie, smutek. Upór i systematyczność w opiece nad nasionkiem zostanie nagrodzona - po długim czasie staniesz się świadkiem błyskawicznego wzrostu silnej i zdrowej rośliny, która będzie rosnąć w oczach.
 
Kto przeczytał książkę o tytule "Alef" P. Coelha prawdopodobnie z wyżej opisaną ciekawostką jest już zapoznany. (Do przeczytania wspomnianej książki ani nie zachęcam ani nie zniechęcam, warto było ją przeczytać dla tych kilku zdań, ale tak po za tym to nie byłam nią szczególnie zachwycona, ale to nie blog z recenzjami książek więc darujmy sobie ten temat)
 
Trudność zazwyczaj towarzyszy każdemu początkowi, ale i nie należy trudności tak  się dziwić, bo jak można prosić nasionko aby dało dobry owoc, zanim samo wykiełkuje?
 


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Prześlij komentarz

6 Komentarze

  1. Dawno tu nie zaglądałam. Wiesz bardzo inspirujaca metafora z tym bambusem. U mnie ona przekłada się nie tylko na naukę ale i życie. Czasem wiele lat czekam aby jakieś marzenie się spełniło, a kiedy powoli zaczynam tracić nadzieję ono się objawia jak ten kiełek i przekształca w duże drzewo. Tak było np. ze znaleziemiem sobie męża.
    Fajnie, ze znów zaczełaś pisać. No to życzę powodzenia we wzroscie

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja- ja jestem po prostu pod wielkim wrażeniem :) 200 znaków? Ja mogę w 1 dzień nauczyć się maksymalnie z 15, na więcej nie starcza mi czasu. Chciałbym w końcu dostać się na te studia i rozpocząć prawdziwą naukę chińskiego, bo to, co robię do tej pory to tylko zapoznawanie się z jego podstawami. Naprawdę bardzo Cię podziwiam :) A z tym bambusem to sama prawda-u mnie od razu skojarzyłem to z nauką j. angielskiego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo motywujący cytat, muszę sobie zrobić notesik z takimi sentencjami, ponieważ na razie mój zapał do nauki czeskiego jest ogromny i widzę spore postępy, ale kto wie co będzie za miesiąc...
    Cieszę się, że wróciłaś do blogowego życia, bo uwielbiałam Cię podczytywać, a teraz sama odważyłam się założyć swojego bloga. Chętnie podpatrzę coś u innych, bardziej doświadczonych językomaniaków, co da mi inspirację do dalszej pracy :).
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Gosia- dzieki, ze sie odezwalas :) Metafora do mnie trafila od razu kiedy ja przeczytalam, a pozniej tylko postanowilam sie nia podzielic. Przynajmniej na mnie dziala budujaco. :) Trzymam kciuki, zeby reszta marzen tez sie spelnila, czy predzej czy pozniej, ale zeby sie wszystko udawalo :)

    Szymon- spokojnie, masz jeszcze czas. Zdarzysz sie jeszcze na studiach chinskim zanudzic :D ale wiesz, przynajmniej ten niedosyt nauki wzmaga Twoj apetyt na ten jezyk ;) Ja ostatecznie mam dosc uczenia sie i nic nie umienia. Po za tym znaki wreszcie maja dla mnie sens i dlatego intensywnie sie ich ucze. Mimo, ze sama nie wiem czy chce zwiazac moja przyszlosc z tym jezykiem.

    Aleksandra- witaj, ciesze sie zostawilas komentarz :) Trzymam kciuki za Twoja nauke i zagladam na Twojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmm na myśl przychodzi mi pewien ciekawy wykres obrazujący opisane tutaj zjawisko :)

    No ale z własnego doświadczenia powiem, że takie sadzenie bambusa to nie tylko tyczy się nauki języka.

    Trzeba być niesamowicie wytrwałym, żeby osiągnąć sukces czy to w nauce języka, czy to w programowaniu (z wybitnym moim antytalentem do tej umiejętności).

    Trochę mało pedagogiczne jest wmawiać sobie, że się do czegoś talentu nie ma. Ale powtarzam sobie, że nie wygrywają Ci którzy mają do czegoś talent, czy smykałkę. Ale Ci którzy są wytrwali. Tak samo jest z językiem.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie napisane ~ ale metafora bambusowa raczej fantazyjna niż realna. :-)
    # bambusy kwitną raz na kilkadziesiąt lat (średnio)
    # nasiona kiełkują natychmiast
    # system korzeniowy jest bardzo płaski ~ nigdy nie wchodzą głęboko w ziemię.
    Ale prawda też ~ zanim zaczną szybko rosnąć (ale tylko przez dwa miesiące, a potem już dane źdźbło ani cm) ~ potrzebują kilka lat rozrostu korzeni pod ziemią, żeby gwałtownie, nagle i w nieprzewidzianym miejscu wystrzelić w górę.
    (wiele odmian jest mrozoodpornych i mogą śmiało rosnąć też w Polsce)
    AA poza tym powodzenia w opanowywaniu krzaczków.
    (bambusy są też japońskie, koreańskie i amerykańskie)
    :-)

    OdpowiedzUsuń