Witaj!

Hobbystyczna nauka języka

W rok 2012 weszłam z dużą zmianą wyglądu mojego życia. Dotychczasowe priorytety zostały odwrócone do góry nogami. Podjęłam decyzję, że nie dla języków żyję. Mój wszechświat przestał się kręcić wokół nich. Zdecydowałam, że nie przestanę się uczyć, ale że zmienię podejście do omawianego zagadnienia - że języki będę traktować tylko i wyłącznie jako niezobowiązujące hobby. 
Minął już prawie miesiąc od wprowadzenia tej olbrzymiej zmiany w życie. Czas napisać kilka słów na temat- co to jest hobbystyczna nauka języków i jak przebiega.
 
Po podjęciu powyżej opisanej, niezwykle trudnej dla mnie decyzji byłam pełna niepokoju. Nie wiedziałam ile się w moim życiu zmieni. Czy w ogóle będę mieć czas na naukę w jakiejkolwiek formie. Czy uda się dbać o systematyczność. Byłam pełna wątpliwości czy i jak sobie poradzę. Czy się to w ogóle uda.  Przygotowana byłam na jedno - najważniejsze rzeczy są na pierwszym miejscu i jeżeli na te mniej ważne nie starczy czasu to trudno.. Po miesiącu mam do napisania:

Hobbystyczna nauka języka jest bezstresowa. Zdejmuje wszelki ciężar, nawet najmniejszą presję związaną z nauką. 
O ile do tej pory i tak starałam się nie nakładać na siebie presji, podchodziłam do języków na luzie to jednak teraz staje się dla mnie oczywiste, że i tak żyłam w pewnym reżimie. Podchodząc do nauki tym razem z zupełną swobodą opadły wszelkie na siebie nałożone zobowiązania. Zniknęły jakiekolwiek oczekiwania i cele. Uczę się gdy mam na to ochotę, przez tyle czasu ile chcę i jakim ewentualnie dysponuję. Nie ma żadnych oczekiwań- nie ma rozczarowań.

1. Nauka języków to nawyk, styl życia.
Niepotrzebnie martwiłam się czy sobie poradzę z nauką tylko w zakresie "hobby". Nauka języka to styl życia. To wyrobione przyzwyczajenia jak mycie zębów ( o czym pisałam już wielokrotnie ).  Jednakże nigdy wcześniej nie potrafiłam na to spojrzeć w taki sposób w jaki na to patrzę teraz. Drastyczna zmiana podejścia do nauki uwolniła mnie.

Pozornie, od wprowadzenia zmiany w podejściu do nauki, czasu powinnam mieć mniej, powinna ona zostać ograniczona, ale jednak wbrew logice i oczekiwaniom właśnie teraz zdaje się, że robię największe postępy.

Prawdopodobnie ma to jakieś uzasadnienie psychologiczne - o ile wcześniej bardzo lubiłam się uczyć, miałam jakąś wiedzę dotyczącą samego procesu uczenia się, byłam zdeterminowana i dążyłam do jak najlepszych efektów, nawet z bardzo zdrowym podejściem do nauki, i tak w jakimś stopniu nakładałam na siebie jakąś presję i oczekiwania. Teraz ich po prostu wcale nie ma, bo mojej przyszłości nie wiążę z językami. Uczę się by móc oglądać filmy i czytać książki w obcych językach ( co nie znaczy, że nie zależy mi na jakości nauki) - to mi starczy. Nie mam innych poważniejszych motywów. Nie mam wizjii kariery w międzynarodowej korporacji ani nic podobnego, co jednak wcześniej przy nauce było dla mnie jedną z potencjalnych możliwości i ewentualności. Teraz uczę się tylko i wyłącznie dla siebie, dla przyjemności znania języka. I właśnie teraz wyciągam z nauki najwięcej satysfakcji i absurdalnie, ale właśnie teraz uczę się w szybszym tempie, przy poświęcaniu mniejszej ilości czasu.

Ostatnio podczas nauki usłyszałam, że najlepsze rezultaty osiąga się, gdy po nauce nie analizuje się nauczonego materiału, gdy nie stara się go za wszelką cenę zapamiętać, drążyć itd. Po prostu przerobić, odłożyć i kolejnego dnia kontynuować. Coś w tym musi być. Bo dokładnie w taki sposób się przez ostatni miesiąc uczę i rezultaty są lepsze niż kiedykolwiek. Po prostu zdaje się, że w mózgu opadają wszelkie blokady i stres co umożliwia lepsze zapamiętywanie? Temat częściowo zagadkowy, ale zdaje się że właśnie bezstresowe, hobbystyczne podejście do nauki to cały sekret do sukcesu...takie podejście wygląda na to, że ma ogromną przewagę jakościową nad nauką z premedytacją.. :) 
Może to dlatego, że hobby po prostu w żadnym stopniu nie jest przymuszone i decydujemy się na nie sami z siebie, dla przyjemności? Nie staramy się niczego przyspieszyć, ani nie traktujemy danego zagadnienia po łebkach? No i oczywiście czasu na hobby nie traktujemy nigdy jako straconego czy wymuszonego, wręcz wyglądamy go ze zniecierpliwieniem? 


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Prześlij komentarz

10 Komentarze

  1. Temat zagadkowy, faktycznie :P ja niestety tak nie mam ;/ Im więcej się uczę, próbuję zapamiętać, tym więcej wiem. Choć również zauważam, że czasem pamiętam coś, czego się nie uczyłam, tylko usłyszałam, przeczytałam. Ludzki mózg jest niesamowity ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłam bardzo ciekawa tego, co u Ciebie Ev i cieszę się, że jesteś zadowolona z podjętych decyzji.
    Ja oglądając seriale bardzo często wyłapuje struktury, ale też przed sprawdzianem, gdy kujemy na ostatnią chwilę na przerwie, lubię kogoś słuchać, bo wtedy o wiele więcej zapamietuję, niż z mojej nauki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję świetnej decyzji.

    Właśnie tylko w taki sposób się uczę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny pomysł :D Sprawdzę, czy i u mnie to zadziała.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak się zastanawiałam jak Ci idzie, ale widzę że jesteś zadowolona - super, bardzo się cieszę!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jej! Ja dziś wpadłem na taki pomysł, że nie mam tak naprawdę hobby. A języki mnie interesują, więc już mam. Wpisałem język hobby i znalazłem Twojego bloga. Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  10. nauka języka to sama przyjemność

    OdpowiedzUsuń