Witaj!

2012 - jezykowe cele


Święta, święta i po świętach. Teraz przed nami rok 2012. Za kilka dni zycie większości z nas wejdzie w 'normalny' tryb. Wszystko się uspokoi i ureguluje. Pora zatem napisać ostatni nudny wpis w tym roku- podzielić się planami na rok 2012. ;]

Zgodnie z wpisem poprzednim- w roku 2012 nie ja będę się kręcić wokół języków, ale to one będą się kręcić wokół mnie. Być może blog stanie się troszkę ciekawszy, bo będzie zmaganiami zwykłego śmiertelnika, posiadającego niezwiązane z językami zajęcie, który w związku z tym nie będzie poświęcał na naukę tyle czasu ile by chciał, bo go nie będzie miał, ale będzie się doszukiwał sposobów, które umożliwią mu naukę w codziennych warunkach, tak by mimo wszystkich obowiązków i zajęć uczyć się efetkywnie.


Język polski, grecki, angielski + hiszpański
polski, grecki, angielski to języki, z których korzystam i którymi (lepiej lub gorzej)posługuję się codziennie, więc właściwie nie są one moim zmartwieniem, mimo że każdy z nich domaga się doskonalenia.
Język polski- więcej czytać po polsku, bo niestety ale ten język zaczyna mi sprawiać najwięcej problemów.
Język grecki- spokojnie, nie spieszy mi się. Dzieci pójdą do szkoły to wtedy się go dobrze nauczę, ale chciałabym w 2012 jeśli nie przeczytać to choćby przekartkować gramatykę do tego języka..
Język angielski- żadnych planów, i tak nie znajdę czasu na jego naukę w tym roku, musi mi wystarczyć tradycyjny codzienny kontakt z nim.
+ język hiszpański- czemu "+"? Ponieważ tego języka nie używam w ogóle, jedynie z niego korzystam. Codziennie oglądam hiszp. tv i od czasu do czasu czytam w tym języku i do tego się ograniczę w roku 2012.

Powyżej wymienione języki bez względu na moje podejście do nauki języków czy tego chce czy nie i tak codziennie są i będą w moim życiu.
Problem pojawia się przy językach : mandaryńskim, niemieckim i włoskim.
Mandaryński będzie najważniejszy i ze względu na jego trudność pewnie nie starczy mi czasu na niemiecki i włoski. Tym bardziej, że czasu wolnego właściwie nie mam już wcale więc będę się musiała nieźle gimnastykować by i tak wygospodarować chwilę na jego naukę. Celem jest po prostu codzienny kontakt z tym językiem, bez względu na ilość czasową i jakościową. Teraz gdy nie dążę do nauczenia się go by wykorzystać go w pracy, nie spieszy mi się kiedy będę zaawansowana. Byle do przodu.

Podsumowując- język niemiecki i włoski idzie w zapomnienie. Szkoda, ale najważniejszy jest chiński. Czyli tak na prawdę jedyny cel na rok 2012 to nieprzerwana nauka języka chińskiego. Konkretniejsze cele ustale dopiero po wszystkich świętach, gdy życie się uspokoi i będę mogła zacząć pracować nad programem codzienności. Na chwilę obecną nie potrafię ocenić ile czasu będę w stanie wygospodarować na hobby- naukę języków, bardzo się niecierpliwię nadejścia 'zwykłych' dni, by przekonać się o tym.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Prześlij komentarz

10 Komentarze

  1. Jeśli chodzi o polski to możesz, że mną na skype poćwiczyć :P A odnośnie chińskiego - trzymam kciuki i podziwiam, że masz do niego tyle serca :)!

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że masz rację - nie ma co się spieszyć i uczyć się wszystkich języków jednocześnie, jeżeli twoim prawdziwym zamiłowaniem jest chiński :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Konkretne plany - dobra rzecz. Rzeczywiście łatwiej je realizować, niż "pouczę się... wszystkiego!". Obawiam się, że u mnie będzie to właśnie tak wyglądać... :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mogę tylko przyklasnąć. Moim zdaniem dobrze się stało, że porzuciłaś postawę pt. "będę zarabiać na językach", bo jest to postawa ze wszech miar naiwna. Ostatnimi czasy miałem okazję trochę się pobawić w profesjonalnego tłumacza i wyżyć z tego generalnie nie można, chyba że tłumaczymy z języka bardzo znanego i potrafimy się wybić spośród wielu (bo jak język znany, to i ludzie doń ciągną) innych tłumaczy, którzy również chcą na tym zarobić. Trzeba mieć przede wszystkim ogromne szczęście, żeby coś z tego wyszło.

    Jeśli możesz to napisz trochę o swoich problemach z językiem polskim, bo, jakkolwiek to nie zabrzmi, zapominanie języka jest zjawiskiem dość nietypowym i interesującym.

    OdpowiedzUsuń
  5. Z tłumaczeń spokojnie można wyżyć, nie musi to być koniecznie język z I grupy, ale trzeba spełnić moim zdaniem co najmniej 3 warunki:

    - znać bardzo dobrze język obcy i polski (a z polskim to już różnie bywa, nawet wykształceni filolodzy robią podstawowe błędy zaczynając np. zdanie od "mi" a nie "mnie", piszą "w każdym bądź razie" - takich przykładów znalazłabym dziesiątki, ale nie miejsce na to;

    - specjalizować się w jakiejś dziedzinie, w której mamy jakąś wiedzę, ciężko brać różne zlecenia bardzo specjalistyczne z różnych dziedzin i przykładowo tłumaczyć instrukcję obsługi siewnika i sprawdzać co trzecie słowo w słowniku/Internecie;

    - wypracować sobie sieć stałych klientów bezpośrednich, w drugiej kolejności pośredników, czyli biur tłumaczeń.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ksy- dzięki :) a chiński... szok minął, byle do przodu :)

    Chrups - czasu zbyt mało na wszystko, nawet gdybym chciała uczyć się wszystkiego to tego nie zrobię. Dało by się, ale zycie podążyłoby w błędnym kierunku, kosztem zbyt wielu ważnych rzeczy. Chinskiego chce się nauczyć i się go naucze. Od tak, dla siebie. :)

    Krzysiek - no cóż, dla mnie święta były bardzo refleksyjne i służyły podjęciu ważnych decyzji, główną było właśnie to, że skoncentruję się tylko na jednej rzeczy, bo tylko w ten sposób odniosę sukces bez poświęcania reszty istotnych rzeczy w życiu :)

    Karol- dzięki :) Wiesz, ja w sumie myśląc o zarabianiu na językach nigdy nie brałam pod uwagę pracy tłumacza. Właściwie jest to ostatnia rzecz jaką chciałabym robić :) Jest tyle ciekawych możliwości pracy z wykorzystaniem języków obcych, że tłumacz nigdy mi nawet nie przeszedłprzez myśl. W wielu firmach robiących interesy z innymi krajami można znaleźć pracęna stanowisku choćby czyjegoś "asystenta", właśnie po to żeby pomagać mu i innym pracownikom firmy w kontaktach z obcojęzycznymi klientami.
    Mimo, że z powyzszym mialam krotką chwilę doczynienia, jeszcze mieszkając w Polsce, tutaj nie chciałabym tego robić. W Grecji jest wiele innych możliwości, a niektóre dopiero się pojawią. Aktualne możliwości to praca w hotelach i resortach na przeróżnych stanowiskach, gdzie wynagrodzenie wzrasta odpowiednio z każdym znanym językiem. Możliwości, te które się pojawią to moje wybieganie umysłem w przyszłość, być może błędne, ale obserwując rolę jaką Chiny zaczynają odgrywać w kraju, w którym mieszkam, spodziewam się, że zapotrzebowanie na ludzi znających chiński będzie bardzo duże, również w turystyce, ale także ogólnie w biznesie, a znajomość innych języków poza chińskim, greckim i angielskim, myślę że będzie wartościowa dla potencjalnych pracodawców chińskich, bądź tych z chińskimi firmami współpracującymi.
    To był obraz ewentualnej pracy w przyszłości. Nigdy nie wiadomo jak się życie potoczy, dlatego nie przestanę się uczyć- 1, że język chiński i języki w ogóle mnie fascynują, 2, że nie chcę kiedyś gorzko żałować- los płata figle i nigdy do końca nie można być pewnym podjętej przez siebie decyzji, bo tak na prawdę mimo chęci niekoniecznie mamy wpływ na to co się wydarza. Podążamy pewną drogą, ale nigdy nie możemy wiedzieć dokąd nas zaprowadzi. :) Kontynuowanie nauki to w pewnym sensie forma "ubezpieczenia". :)

    O tym jak zapominam polski napiszę odrębny wpis, ale głównie jest to pojawianie się błędów wszelkiego rodzaju- ortograficzne, stylistyczne itd., problemy z wysławianiem się i wypowiadaniem ogólnie, zubożenie słownictwa używanego, nieświadome złe akcentowanie wyrazów itp. I wszystko to zarówno w pismie jak i w mowie. Nie wspominając już o tym, ze od czasu mojego wyjazdu z Polski do mowy polskiej weszło wiele zwrotów i słów, które są używane przez moich rówieśników na codzień, a dla mnie są kompletnie obce i niezrozumiałe. Ale nie jest jeszcze tak tragicznie jak może wynikać z tego krótkiego opisu. :)
    Dzięki za komentarz! :)

    Katarzyna- dzięki za info. Zapewne jest tak jak o tym piszesz, tak jak we wszystkim, żeby się wybić, trzeba się tematem zainteresować i pracować, pracować, pracować. Tylko tyle, że ja nie wiem czy jest to wszystko warte zachodu. To po prostu trzeba bardzo lubić i brać co tylko wpada w ręce, czy są to jakieś nudne tłumaczenia dokumentów, aktów urodzenia, małżeńskich czy tłumaczenie instrukcji obsługi czajnika. Z tłumaczenia książek nie da się wyżyć, więc praca tłumacza nie kojarzy mi się z interesującym zawodem. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, trzeba to lubić i umieć wybierać - zarówno zlecenia jak i klientów. A z tłumaczeń książek da się zyć i to na całkiem przyzwoitym poziomie (znam kilkoro takich tłumaczy i nie są to czołowe nazwiska na polskiej liście, ale i tak radzą sobie całkiem nieźle) - oczywiście oprócz tłumaczenia literatury trzeba od czasu do czasu tłumaczyć coś innego, bo cykl tłumaczeniowy książki trwa długo i długo trwa oczekiwanie na przelew, ale nie jest źle, niemniej jednak trzeba lubić kilkugodzinne ślęczenie przy komputerze dzień w dzień - chyba że ktoś woli zająć się tłumaczeniami ustnymi. :D

    Ev, myślę, że z czas tak czy tak przyniesie rozwiązanie, a inwestycja w uczenie się języków jest bardzo dobrym pomysłem, szczególnie chińskiego.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziekuje za kolejna informacje i za wyprowadzenie mnie z bledu. Na prawde bylam przekonana, ze na samym tlumaczeniu ksiazek nie da sie zarobic wiele. :)
    Niemniej jednak tlumaczenie jako praca nie jest dla mnie. W ogole mam nadzieje, ze nie bede musiala pracowac 'w tej branzy'(wyscig szczurow itp.). Korzystanie z jezykow dla przyjemnosci jest rownie wartosciowe. Poki co zycie w inna strone kieruje :) Dziekuje bardzo za komentarze! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam, szukałam info gdzie znaleźć bajki dla dziecka, aby osłuchało się z językiem hiszpańskim i znalazłam Twój blog - jest świetny, muszę Ci podziękować bo znalazłam kilka przydatnych stron.
    Szczęśliwego Nowego Roku życzę :)
    Alicja

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobrze Ev, że te postanowienia masz już w jakiś sposób sprecyzowane bo ja na obecną chwilę mam wiele planów, które niestety muszę okroić. Rok 2012 zapowiada się dosyć intensywnie dlatego będę zmuszony ograniczyć liczbę języków nad, którymi pracuję.

    OdpowiedzUsuń