Witaj!

Experimentum - 1/4 pracy za mna

 Minęły dokładnie 23 dni eksperymentu, podczas ktorych przerobilam 25 lekcji. 25lekcji to teoretycznie 1/4 eksperymentu, teoretyczne bowiem nie kazdy podrecznik Assimila ma równo 100 lekcji, tak więc, np. w przypadku języka niemieckiego jest to 1/5 calości, a w przypadku języka włoskiego równo 1/4.

Obserwacje:

- w dalszym ciągu jest zbyt wcześnie, aby określić czy metoda Assimila na prawde działa, jednakże "czuję od środka", że jakaś wiedza w głowie zostaje. Jednak wg. polecenia Assimila nie wysilam się wcale na tłumaczenia. Nie zastanawiam się jak coś powiedzieć, napisać, przyjdzie na to jeszcze czas, w części aktywnej, która będzie jasną weryfikacją;

- oswajam się w dalszym ciągu z wymową języków. W tym punkcie muszę dodać, ze myśląc o jakimś języku słyszę w głowie głos i intonację lektora. Co zatem wpływa na to, że gdybym chciała cos powiedzieć to
najpierw gra mi w głowie audio, czyli wiem, jak wymawiać i akcentować prawidłowo;

- motywacja nie spadła. Ustabilizowała się. Utrzymuje się na jednym poziomie;

- aktywność mózgu.. tutaj pojawił się problem.. mózg zrobił się bardziej głodny... a ja niestety nie mam więcej czasu, aby go karmić... odczuwam niedosyt nauki..;

- odbiegając od Assimila, przy języku hiszpańskim pojawił się problem, oglądam serial, który utrzymywany jest na stronie tylko 7 dni od emisji.. w ciągu ostatnich dwóch tygodni tve emituje dziennie nie jeden a dwa odcinki.. makabrycznie wyrywa mi to z życia dodatkowe 40 minut... aczkolwiek..  przy okolo 70 minutach z hiszpańskim dziennie, powróciła wszelka płynność. Hiszpański nabrał niezwykłego pędu, poniekąd czuję sięjakbym mieszkała w Hiszpanii.. czyli codzienny kontakt z językiem w okolicach 40 minut dziennie jest efektywny, 70 minut działa już jak "zanurzenie". Dodam tylko, ze eksperyment z przywracaniem hiszpańskiego rozpoczełam na długo przed experimentum.. kilka miesięcy przed..

-problemy z zasypianiem, tak jak podejrzewałam, minęły. Wszystko się uspokoiło. Opadły emocje związane z eksperymentem;

- odizolowanie się od świata w dalszym ciągu utrzymuje się, lecz w mniejszym stopniu. Powraca ochota do normalnego życia.

- codzienna rutyna przerabiania lekcji stała się częścią życia, tak jak mycie zębów. Nie zasnę póki nie przerobię zaplanowanego mateirału;

- wygląd i zachowanie Ryuzakiego minął. Teraz czuję sięi wyglądam jak na załączonym obrazku =);

Pojawiło się kilka problemów na drodze, m.in. nie mam czasu ćwiczyć pisania znaków chińskich, z tego powodu w ostatnich lekcjach uczę sięjedynie czytać i mówić.. muszę poszukać sposobu w zyciu, aby jednak na powrót znaleźć czas na pisanie. Jeśli chodzi o sam chiński, słucham bardzo dużo radia, muzyki. Wczoraj oglądalam film w języku chińskim i zadziwiająco wiele zwrotów byłam w stanie wyłapać.

Kolejny problem to powtórki i metoda shadowing. Do tej pory metodę tą przeprowadzałam bardzo okrojoną, mniej więcej tak jak to poleca Assimil, z małymi modyfikacjami.
Przy okazji tłumaczenia wczorajszego postu na ten temat - metoda shadowing, zaczęłam myśleć, że ma sens ten sposób. Dlatego od tej pory zmienię odrobinę sposób nauki. Dlatego też dziś piszę moje obserwacje. Czekałam do 30 lekcji, aczkolwiek od dziś modyfikuję kilka rzeczy, zatem warto kolejny post poświęcić w całości na spostrzezenia od czasu modyfikacji.




Mianowicie chcę się skupić na "blind shadowing", którego do tej pory wcale nie robiłam.. oraz na słuchaniu kilku lekcji dziennie. Nie bardzo wiem jak to rozwiązać będąc już na 25 lekcji... dobrze by było zapewne np. 10 dni słuchać wszystkich 25 lekcji plus każdego dnia jedną nową... jednak jest to 100 lekcji łącznie... plus te nowe.. każdego dnia ta liczba lekcji by wzrastała...  Jeśli uda mi się chociaż kilka dni przesłuchać te lekcje myślę, że to już będzie dobrze..i pozostawi jakiś ślad.. tutaj z kolei boję się o mój słuch.. jak już wcześniej pisałąm po kilku miesiącach słuchania kilka godzin dziennie na słuchawkach, słuch zaczął się szybko męczyć. I tak zostało do teraz..po godzinie słuchania bezwzględnię muszę przestać.. już godzina, bardzo cichego słuchania to i tak za dużo... bo zaczynają mnie wszystkie dźwięki drażnić... no i nie wiem jak to wszystko rozwiązać.. słuchanie bez słuchawek nie wchodzi raczej w gre.. za dużo hałasów w domu..
Jeśli ma ktoś pomysł jak moje problemy rozwiązać to proszę o radę. Ewentualnie coś wymyśle i za kolejnych 10 dni dam znać =)

Prześlij komentarz

3 Komentarze

  1. Może rozbić słuchanie na krótsze, powiedzmy, 10-minutowe odcinki? Ja może nie miałem problemów ze zmęczeniem słuchu, ale ze znużeniem materiałem już tak, tj. trudno było mi się skupić przez dłuższy czas na tekście czytanki, który po którymś razie już prawie znałem na pamięć. Rozbicie materiału na mniejsze części pozwalało mi się bardziej skupić. Myślę jednak, że w przypadku zmęczenia słuchu też może pomóc, jako że 6x10 minut w ciągu doby na pewno mniej obciąża uszy niż 60 minut na raz.

    Czekam na następne sprawozdania - szczególnie te z "shadowingu".
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podstawowe pytanie: jakie słuchawki? Tzn. czy mówimy o tzw. "pchełkach", które się wkłada do uszu czy też klasycznych, nakładanych na głowę? Małe słuchawki zdecydowanie szybciej drażnią, wyczulają słuch i, niestety, bardziej go osłabiają.
    Kolega wyżej zaproponował również krótszy okres słuchania - w pełni popieram. Nawet jeżeli jedynie "słyszysz" dźwięk, a go nie "słuchasz" wciąż wykorzystujesz pewną dozę koncentracji. Udowodniono, że osoby wykonujące czynności podczas słuchania np. muzyki, zużywają więcej energii i kosztuje ich zdecydowanie więcej koncentracji. 30-45 min słuchania i przerwa. Proponowałabym też wprowadzić krótkie ćwiczenia na przyspieszenie krążenia krwi i dotlenienie mózgu. 10 przysiadów czy pompek naprawdę potrafi zdziałać cuda. Nie wiem czy regularnei ćwiczysz. Jeśli nie (i jeśli jakimś cudem wcisnęłabyś dodatkowy wysiłek fizyczny do swojego harmonogramu) - bieganie, aerobic, łyżworolki, cokolwiek. Również wpływa korzystnie na kondycję umysłu. Uważam, że to nie tylko kwestia samego słuchu, ale również przepracowanego umysłu.Jesteś bardzo zapracowaną osobą, zdziwiłabym się gdyby to nie miało wpływu na Twoją możliwość koncentracji. Trzymam kciuki za dalsze postępy! Powodzenia!
    Anna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj i dziękuję za komentarz. Szczerze mówiąc ze 'zmęczeniem' słuchu borykałam się już bardzo dawno temu, ale nie pomyślałam o słuchawkach, rzeczywiście używam "pchełek".. pomyśle nad ich wymianą na duże słuchawki. Teraz raczej uważam na słuch i kiedy mogę to włączam wszystko głośno, więc rodzina i sąsiedzi uczą się ze mną, wbrew własnej woli :D Ćwicze regularnie, biegam, pływam więc to nie w tym tkwił problem. Jeszcze raz dziękuję za komentarz i podzielenie sięciekawostką na temat słuchania 'w tle' . Pozdrawiam :)

      Usuń