Witaj!

Ucz się dniem i nocą. Jak?

http://www.freakingnews.com/day-and-night-Pics-36693.asp




Aby odnieść sukces w czymkolwiek należy się temu całkowicie poświęcić. Nie jest to tajemnicą. Zwrot "ucz się dniem i nocą" może wydać się mocno przesadzony, może nawet pozornie zniechęcić czy odepchnąć od nauki. Proszę jednak o chwilę cierpliwości i wstrzymanie się z wydaniem negatywnych osądów związanych z powyższym stwierdzeniem. Szybko wyjaśnię co mam na myśli.

Życie fascynacją nie jest nieprzyjemne, daje wiele radości. Robić w życiu to co się lubi to marzenie wielu, to powinien być cel życia, by nie zapominać o fascynacjach i mieć czas na ich realizację. Zajmować się czymś nieprzymuszenie, dla siebie, z własnego wyboru to niezaprzeczalne szczęście. Realizowanie fascynacji to przyjemność, która niekoniecznie jednak musi zawsze być łatwa. Tak jak we wszystkim, po prostu trzeba przejść przez trudniejsze poziomy. W ciągłym doskonaleniu zawsze będziemy napotykać nowe nieznane rzeczy, zawsze będzie potrzeba dalszej nauki. Bez względu na to czego się uczymy.

Trzeba pokochać to co się robi, dbać o tą miłość, pielęgnować ją i nigdy nie zapominać czemu się zdecydowało wejść w ten "związek", czemu on służy, po co istnieje. W ten sposób nie wkradnie się znudzenie, poczucie bezsensu, zwątpienie, a gdy pojawią się pierwsze trudności, to będziemy mieć siłę je pokonać, przeczekać. Wytrwałość, oddanie, fascynacja zacierają granice niemożliwości i dają poczucie szczęścia.

Miłością trzeba żyć, nie można o niej zapominać, dlatego piszę, żeby uczyć się dniem i nocą. Nie mam tu na myśli trwania nad książkami od świtu do nocy. Choć gdyby wielu z nas miało taką możliwość to z pewnością poświęcało by właśnie tyle czasu na nasze pasje. Życie jednakże jest dużo bardziej skomplikowane.
Mówiąc o nauce dniem i nocą mówię o nieustannej świadomości kierunku, w którym podążamy i chęci doskonalenia. Wtedy oczekiwanie na wolną chwilę związane jest ze zniecierpliwieniem. A ono odpowiedzialne jest za aktywację naszego wewnętrznego alarmu - oto Twoja chwila wolna, szybko do nauki!. Trzeba żyć, nie zaniedbywać rodziny, przyjaciół, pozwalać sobie na chwilę relaksu, ale zawsze pamiętać o fascynacji i oczekiwać na kolejne spotkanie z nią. Życie fascynacją to sztuka, tak by wszystko pogodzić by nikt nie ucierpiał.

Nie wolno też nigdy zapomnieć, że tam dokąd zmierzamy nie ma mety.. że nigdy nie będzie momentu, w którym stwierdzimy - umiem już wszystko.
Odniosę to do ikonografii, wybaczcie, ale to też swojego rodzaju język, którym aktualnie żyję.
Przy jej nauce gdzieś przeczytałam bardzo prawdziwe słowa : znajomość słownictwa, gramatyki i stylistyki nie wystarcza by uczynić kogoś poetą, a znajomość kanonów i techniki nie czyni malarzem ikon, można by to rozwinąć - znajomość słownictwa, gramatyki, stylistyki nie musi oznaczać znajomości języka, a konkretnie nie świadczy o zdolności posługiwania się nim.
Nigdy nie ma momentu, w którym można powiedzieć - umiem wszystko. Zdobycie dyplomu i podkreślanie, że to  świadczy o naszych umiejętnościach jest początkiem cofania się, podczas gdy należy iść tylko przed siebie.
W nauce potrzebna jest cierpliwość i wytrwałość. Należy wybić sobie z głowy wszelkie kalkulacje o nauce języka w jakiś określony czas. Należy pamiętać - będę się uczyć i żyć moją fascynacją po kres moich dni. Kiedy pojawia się ta świadomość odchodzi wszelkie zniecierpliwienie. Zmienia się podejście do tematu, na zdrowe i rzeczywiste. I właśnie wtedy osiągnięcie nierealnego staje się realne.. 

Jak się uczyć?
Cały wszechświat ma swój rytm, który po prostu trzeba odnaleźć. Uczyć się wtedy, gdy mamy czas, siłę, zdolność koncentracji oraz ochotę i nigdy, nawet na chwilę, nie zapominać o podjętej misji i jej celu.

Uczyć się jeden raz na dobę albo więcej razy o różnych porach, w zależności od powyżej wymienionych czynników i dni. Czasem będzie to tylko jedna chwila rano, a czasem chwila w południe i kolejna wieczorem, a czasem wcale. Każdy dzień jest inny i każdego dnia inaczej się czujemy. Po prostu uczmy się gdy możemy. Jeżeli nie będziemy zapominać o misji to nauka będzie regularna bo będzie wszechobecna w naszym życiu, nawet w momencie, w którym sie aktualnie nie uczymy.

Uczyć się teorii, którą należy utrwalać praktyką. Sama teoria nie umożliwi nam prawidłowego posługiwania się językiem, ani sama praktyka bez znajomości teorii również nie pozwoli na prawidłowe posługiwanie się nim. Przekładanie teorii na praktykę obudzi większą dociekliwość, bo w praktyce napotkamy problemy, których nie przewidzieliśmy, te odeślą nas do poszukiwania odpowiedzi w teorii, na pytania: jak? dlaczego? czy na pewno tak? , a to nas wzbogaci i udoskonali. 
Nauka wyłącznie poprzez praktykę nie pozwoli nam nigdy odkryć odpowiedzi na wiele pytań, ba, co więcej, nawet nigdy nie doprowadzi do pojawienia się wielu, bo bez znajomości żadnej teorii po prostu one nie mają skąd się wziąć, co z kolei opóźni nas w nauce i wpłynie negatywnie na jakość naszej znajomości języka. Czemu jeszcze teoria jest ważna?? Bo samo powielanie, bez zrozumienia,  istniejących już struktur, słów, zwrotów, może prowadzić do zguby.Te mogą mieć zupełnie inne znaczenie niż nam się wydaje, a co więcej mogą być nawet bardzo błędne. 

A co gdy napotykamy trudność? Dziś nie potrafisz czegoś zrozumieć, zapamiętać to po prostu zamknij książkę, przestań słuchać, oglądać czy cokolwiek innego robisz. Daj temu spokój na dziś. Wróć do tego jutro i jeżeli materiał, który posiadasz nie potrafi rozwiać Twoich wątpliwości to szukaj odpowiedzi w innych źródłach, w innych przykładach. Dalej nie rozumiesz? Nie szkodzi. Znowu zaprzestań, powrócisz do tego kolejnego dnia. To i tak nie będzie Ci dawać spokoju i w głowie będziesz to sam analizował, starając się odnaleźć jakąś logikę. Nie wybiegaj, nie spiesz się. Nie ma żadnego przymusu nauki konkretnego zagadnienia w określony czas. Do wszystkiego miej indywidualne podejście. Przez jedno zagadnienie przejdziesz szybciej przez drugie kilkukrotnie wolniej. W ogólnym rozrachunku będziesz i tak szedł dobrym tempem przed siebie, a poszukiwanie zrozumienia tam gdzie nie potrafisz go odnaleźć w skutku ubocznym wzbogaci Cię w dodatkowe cenne informacje, których może nawet nigdy sam z siebie byś ani poszukiwał ani zdobył, a które to jednak otworzą Ci oczy na inne kwestie układając wszystko w logiczną całość.

Bez względu na metody nauki, te nowoczesne czy staromodne, człowiek nie może nigdy dać się zwariować. Nauka języka jest zajęciem na życie. W każdej dziedzinie są ludzie, którzy chcą się zbliżyć do doskonałości a są też tacy, którym wystarcza bardzo ogólna znajomość danego zagadnienia.. Ani jedno ani drugie nie jest złe. Jednakże zachęcam do podążania za niemożliwym, po prostu każdego z nas stać na to.

"Największym niebezpieczeństwem dla większości z nas nie jest to, że mierzymy za wysoko i nie osiągamy celu, ale to że mierzymy za nisko i cel osiągamy." Michał Anioł



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Prześlij komentarz

27 Komentarze

  1. Wow, just wow!
    Strasznie motywujacy wpis :) Mam nadzieje, ze nie obrazisz sie za komentarz nie dotyczący scisle Twojego wpisu, a luźne myśli na temat.
    Ostatnio w gazecie widziałem artykuł nt. pracy, który pokrótce mówił, ze "by przetrwać, musisz być w czymś najlepszy". Zgadzam sie z tym stwierdzeniem w 101%.
    Czasem jednak zastanawiam sie, czy chęć poświęcenia kolejnych lat studiów i nauki (gdzie nawet do końca nie zdecydowałem sie na jedną konkretną filologię), da mi w przyszłości jakaś pracę, żebym był w stanie się utrzymać. O zadowolenie w tym momencie się nie martwię - języki to jest coś, co kocham.
    Skąd to zwatpienie? Jeden powód dość głupi: zastanawiam się, czy przy obecnym zaawansowaniu w rozwój techniki, będzie możliwe zastąpienie pracy tłumacza komputerem. Informacja o samochodach kierowanych przez komputer, które poruszają sie po drogach Nevady, zastanowiła mnie; skoro doszło do tego, to jak długo nim zaczną się takie rzeczy dziać na innych polach? Mam jednak nadzieje, ze nic takiego się nie stanie w przeciągu ~60 lat ;)
    Innym, dużo bardziej realnym, powodem są moi rodzice. Uważają, że pracę może zapewnić li tylko kierunek ścisły ewentualnie medyczny. Sęk w tym, że nie mam w tym kierunku żadnych uzdolnień i zwyczajnie nie sprawia mi to frajdy.

    Uffff, rozpisałem się bardziej, niż planowalem. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko :)

    Zdravim!

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj! Dziękuję za komentarz :) Jeżeli chodzi o Twoje wątpliwości to powiem Ci tak - gdy znasz języki to Twoją potencjalną pracą nie musi być tłumacz! Szczerze mówiąc ja sama uważam ten zawód właściwie za najnudniejszy z pośród wszystkich możliwych związanych z językami ;) Nie sądzę też by maszyny zastąpiły ludzi w kwestii języków, dlatego że nic nie zastąpi barwy głosu człowieka, jego własnego głosu w komunikacji z innym człowiekiem. W biznesie znajomość języka potencjalnego klienta jest ukłonem w jego strone, oddaje szacunek, dlatego wielokrotnie pomimo, że obie strony znają język angielski to i tak wszelka komunikacja jest prowadzona w języku właśnie potencjalnego klienta. Użycie maszyny to pójście na skrót i pogorszy jakość komunikacji, ochłodzi ją. Spójrzmy też na ogólnodostępne translatory, słowniki itp. wszędzie, ale to wszędzie można znaleźć jakieś błędy i dlatego, że każdy język nieustannie postępuje i rozszerza zasób słownictwa, wprowadza nowe frazy, nowe reguły to stworzenie mechanizmu doskonałego tłumacza nie wydaje mi się możliwe. Przy korzystaniu z takich narzędzi nie można mieć pewności, że to co zostało przetłumaczone oznacza dokładnie to co chcieliśmy przetłumaczyć, nie wiem czy można tchnąć intuicję w komputer..a bez niej jak można tłumaczyć przenośnie, odniesienia itp.? Być może się mylę, ale zdaje mi się, że w relacji - człowiek z człowiekiem na maszyne po prostu nie ma miejsca.. ludzie i tak zawsze będą się uczyć języków, bo ich znajomość nie służy tylko do tłumaczenia książek i dokumentów.

    Nie chciałabym zaprzeczać opinii Twoich rodziców, żeby nie mieli do mnie żalu :D Powiem Ci tylko jedno - lekarzy jest bardzo wielu, ale by być dobrym lekarzem trzeba mieć do tego powołanie, jak zresztą do wszystkiego, to duża odpowiedzialność. Być lekarzem dla samych pieniędzy to już lepiej wcale nim nie być. Wystarczy już tylu takich, którzy do tej pory się wykształcili..i same problemy z tego ludziom sprawiają..
    Wyobraź sobie siebie na takich studiach i zastanów się czy dasz radę je ukończyć, czy nie będziesz miał żalu, że zdecydowałeś się na coś czego nie lubisz, bo to nie tylko kilka lat studiow, bedziesz z tym związany całe życie.. chcesz tego?

    I jeszcze jedno - gdy człowiek coś faktycznie lubi to sam z siebie dąży do ciągłego doskonalenia i w ten sposób wysuwa się ponad przeciętną, jego fascynacja bije z niego siłą i zaraża ludzi do okoła. A gdy zmusza się do czegoś to brak pasji jest widoczny i trafia do otoczenia i pracodawców.

    Masz trudny wybór przed sobą. Po prostu wyobraź sobie ewentualne scenariusze swojego życia za 10 lat i zobacz co da Ci szczęście. Nie sugeruj się nikim, żebyś później nie zwalał winy na nikogo po za sobą.

    Nie musisz mnie słuchać :) Zapytałeś to pokazuję Ci moje stanowisko, a ono jest następujące - Życie masz tylko jedno i wiąże się ono z ryzykiem, odrobina szaleństwa jest potrzebna, potrzebna jest też wiara, życie w zgodzie z sobą i życie, którego celem jest spełnianie marzeń, a wtedy nie może przecież być inaczej jak dobrze i szczęśliwie, mimo że start może być trudniejszy, bo zazwyczaj wiąże się z brakiem zrozumienia i wsparcia u najbliższych. "Znajdz to co lubisz robić w życiu a później znajdź kogoś kto Ci będzie za to płacił" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry,
      Zainteresował mnie wątek rozmowy poświęcony przyszłości: tłumacz komputerowy czy człowiek. Tu nie ma jednego wyboru, są zadania w których maszyna sprawi się szybciej i dokładniej i dotyczy to tłumaczeń specjalistycznych, stricte informacyjnych. Są znakomite programy, które zostały wyposażone w wiedzę i możliwości niedostępne pojedynczej osobie.
      Ale, jest też inny aspekt jakości tłumaczenia, ten jest dostępny jedynie ludziom i jest unikalny. To zasób kulturowy, skojarzenia, rodzaj poczucia humoru, bystrości intelektualnej, zasobu wiedzy ogólnej, a przede wszystkim - emocji, które rodzą się w wyniku odbierania i tworzenia slow i ich ciągów. NIGDY maszyna nie stworzy tej wartości dodanej.
      Pozwolę sobie także wyrazić swoje zdanie na temat atrakcyjności pracy tłumacza tekstów wyrażających myśli innych ludzi. To akt przygody intelektualnej, koronkowa robota, mistrzostwo i pokora, by oddać myśli autora oryginału, jego styl i estetykę, nie sfałszować przekazu. Trzeba nie tylko znać język oryginału, ale być mistrzem docelowego, odczuwać niuanse obu. To twórcza i niezwykle wymagająca praca. Nudna? Nigdy
      Serdecznie pozdrawiam
      Ingla

      Usuń
  3. Jak zwykle wpis motywujący i godny zapamiętania, godny tego aby w ciężkich chwilach do niego zajrzeć i przeczytać w celu dostania zastrzyku energii i motywacji. Dzięki Evv.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dobry wpis, zwraca uwagę na pewne istotne kwestie związane z nauką. Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja dziekuje za wizyte na blogu i mily komentarz :)

      Usuń
  5. Świetny post. Przede wszystkim wskazuje na to, o czym często zapominamy: że nie musimy być przygnieceni presją czasu. Przyznam, że mnie kiedyś irytowało (i w pewnym sensie nadal irytuje) to , że nie potrafię nauczyć się pewnych słówek...lub innych zagadnień. Jednak obecnie, częściej stosuję się do rady, którą zamieściłaś i po prostu odkładam to na później, ucząc się innych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje za komentarz :) Kazdy ma swoj sposob na pokonywanie trudnosci, wazne by umiec sobie z nimi radzic. Ja nie do konca uwazam odkladanie trudnosci na pozniej za dobre, nie to mialam na mysli we wpisie :) Z doswiadczenia wiem, ze pewnych rzeczy nie da sie przeskoczyc, a im predzej sie je pokona tym latwiejsza pozniejsza nauka. Kiedy z czyms mam problem to nie zostawiam tego na pozniej a w miedzyczasie zabieram sie za cos innego, wrecz przeciwnie. Kiedy napotykam trudnosc, ktorej nie moge podolac to odchodze w ogole od nauki. Koncze z nauka na dany dzien. Kolejnego dnia zaczynam nauke w tym samym momencie, przygladajac sie zagadnieniu z ktorym mam problem. Nie ide do przodu z materialem. Jezeli jeszcze kolejnego dnia znowu nie udalo mi sie to ponownie koncze nauke i wracam do tego samego zagadnienia znowu nastepnego dnia. Nie zajmuje sobie glowy nowymi rzeczami. Skupiam sie na zrozumieniu tego co mi sprawia klopot. A jak tylko sie z tym uporam to przechodze do nowej kwestii :)

      P.S widzialam Twoja strone o rysowaniu, ale nie dostrzegam tam zadnej opcji komentowania... :)
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Nie do końca to miałam na myśli. Chodziło mi raczej o naukę słownictwa. Kiedyś starałam się uczyć każdego słówka, którego nie znałam albo było wyjaśnione pod tekstem, a nie potrafiłam go zapamiętać. Teraz jeżeli jest to jedno lub dwa słówka to wracam do nich ponownie, ale troszkę później.
      Co do innych kwestii językowych np. gramatycznych. To właśnie ta część jest dla mnie bardziej zrozumiała i przeważnie nie mam z nią problemu.

      P.S. Powinna być. Przynajmniej mi się wyświetla: add a comment. Kilka osób zostawiało komentarze, więc wszystko powinno działać.

      Usuń
  6. och, jak ja lubię Cię czytać :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja z kolei nie zgodziłabym się ze stwierdzeniem, żeby naukę języka odkładać, nie spieszyć się etc. Ok! takie podejście powoduje, że pozbywamy się stresu, przecież mamy czas, prawda? Jeśli nie dziś to jutro. Tyle tylko, że wszystko zależy od sytuacji życiowej w której w danym momencie jesteśmy. Ja obecnie przebywam w Stanach i gdyby nie znajomość języka w stopniu lepiej niż podstawowym, miałabym ogromny stres np. w znalezieniu pracy. Nie mam już czasu. JA PO PROSTU MUSZĘ POSŁUGIWAĆ SIĘ TYM JĘZYKIEM. I też dochodzę do podobnych wniosków, że już do końca życia będę uczyła się j.angielskiego i pełna pokory nigdy nie powiem, że umiem go doskonale, bo to jest mój drugi język. Dziękuję za cenne uwagi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co. Dzięki za podzielenie się doświadczeniami! Pozdrawiam

      Usuń
  8. Według mnie lepiej mieć jedną ustaloną porę na naukę języków, właściwie chodzi tutaj o uczenie się czegokolwiek. Nasz mózg zaprogramowuje się wtedy w taki sposób, że po prostu więcej zapamiętamy. Kiedyś czytałem artykuł o tym, że naukowcy stwierdzili, że najlepsza pora na naukę to godziny popołudniowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każda pora jest dobra, jeśli nie jesteśmy zmęczeni. Mój mózg w sugerowanych godzinach już nie kontaktuje :D Także na tą porę raczej nie ma reguły. Pozdrawiam!

      Usuń
  9. Gdzie to tak dzień i nocą. Oszaleć można.

    OdpowiedzUsuń
  10. Najlepiej jest uczyć się w nocy. Takie jest moje zdanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli aktywność psychiczna jest ok to czemu nie? W nocy to ja już spie, nawet jeśli jeszcze nie położyłam się spać :D Choć niektózy twierdzą, że przez sen nauka przynosi najlepsze rezultaty :P

      Usuń
  11. Uczę się dwóch języków obcych: chińskiego i norweskiego,
    do tego studia i ze względu na ograniczoną ilość czasu, muszę uczyć się
    w nocy. To źle? Jak wynika z tego wpisu, wcale nie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Wcale nie. A nauczyłeś się już? Udało Ci się przetrwaćten maraton naukowy?

      Usuń
  12. Świetna sprawa! Bardzo motywacyjny wpis. Muszę stosować się Twoich rad, bo widzę, że wiele osób praktykowało i są zadowoleni. A nauka języków obcych jest bardzo istotna.

    OdpowiedzUsuń
  13. paupoOgranyu Lisa Chandler click
    beltlivichy

    OdpowiedzUsuń