Czy języki mogą się nam "pomieszać"?
Ucząc się języka obcego poznajemy jego budowę i brzmienie. Słysząc słowo natychmiast zostaje ono przez nasz mózg zaklasyfikowane do któregos z jezyków. Nawet jeżeli jest to nowe slowo, wczesniej nam nieznane. Klasyfikacja ta opiera się na jego melodyjności i konstrukcji; przyporządkowujemy je wg. schematu językowego, który już jest nam znany. Jeśli przez dłuższy czas uczymy się języka hiszpańskiego to jesteśmy w stanie z dużą pewnością stwierdzić, że nieznane nam słowo jest właśnie po hiszpańsku a nie po włosku czy portugalsku. A zatem nie jesteśmy jako tako narażeni, że w naszej świadomości pomyli nam się słowo hiszpańskie z jego włoskim odpowiednikiem.
Raczej trudno jest pomylić/ pomieszać języki, tj. w jednym zdaniu użyc dwóch badź trzech różnych językow. Takie zjawisko występuje w pierwszych latach życia dzieci wychowujących się w środowisku wielojęzycznym i jest zabiegiem nieświadomym. Małe dzieci znają treść, którą niosą poszczególne słowa, ale nie od razu odczuwają odrębność języków, w których mówią. Skupiają się na przekazaniu treści za pomocą znanych im słów, a te nie zawsze należą do jednego, tego samego języka. Ten stan nie trwa bardzo długo, rosnąc dzieci bardzo szybko zauważają i uczą się odrębności języków im znanych. Oczywistym następstwem jest, że we własnym wielojęzycznym środowisku kontuyuują mieszanie języków w zdaniach, choć tym razem już świadomie. Dobrym przykładem są rodziny latynoamerykańskie, co można zaobserwować na przykładzie filmów, gdzie osoby bez względu na wiek mieszają w mowie angielski z hiszpańskim.
Innym przypadkiem jest świadome mieszanie języków w sensie - podpieranie się słownictwem innego języka w sytuacji, gdy w znajomości języka docelowego pojawiają się luki czy nieporozumienia.
Innym przypadkiem jest świadome mieszanie języków w sensie - podpieranie się słownictwem innego języka w sytuacji, gdy w znajomości języka docelowego pojawiają się luki czy nieporozumienia.
Uczniowie wspominając o 'mieszaniu języków' prawdopodobnie odnoszą się do jeszcze innej sytuacji- mimowolnego przysłaniania jednego języka innym, w świadomości osoby. Problem polaga na tym, że czasem pomimo dobrej znajomosci języka, nie jestesmy w stanie sformuować nawet bardzo prostego zdania, natomiast odpowiednik tego zdania mamy w głowie gotowy do użycia w kilku innych jezykach. Później przychodzi nam coś powiedzieć w innym języku i z kolei pojawiają się gotowe frazy w języku poprzednim.
Przecież nasz mozg przechowuje te wszystkie informacje i nie powinno byc problemu z ich wyobyciem w kazdej chwili.. a jednak.
Zatem czemu tak się dzieje i co na to poradzić?
Przyczyna leży w niedostatecznym codziennym stosowaniu języków co skutkuje brakiem bądź małą elastycznością w przęłączaniu języka myśli.
Tu wtrącę osobiste doświadczenie. Przez kilka lat intensywnie uczylam sie jezyka hiszpanskiego, po czym na krótko zamieszkalam we Wloszech.
Jezyk włoski poznałam komunikatywnie, wystarczająco dobrze by nie odczuwać problemów w codziennym funkcjonowaniu w społeczności włoskiej, bez większych problemów z rozumieniem i byciem rozumianą.
Po kilku miesiacach poslugiwania sie juz tylko jezykiem wloskim, na ulicy zatrzymal mnie pewien hiszpanski turysta, ktory nie znal ani angielskiego ani wloskiego i zapytal mnie o banalna rzecz, mianowicie abym wskazala mu droge do metra. Poczułam jakby piorun we mnie strzelił. W jednej sekundzie myśli zwariowały jak wskazówki rozszalałego zegara. Nie bylam w stanie przypomnieć sobie niczego.. Ostatecznie machając rękami wskazałam hiszpanowi kierunek, w którym ma się udać...
Doznałam szoku. Tyle lat nauki i nagle najprostszego w swiecie zdania nie bylam w stanie sklecić.
Doznałam szoku. Tyle lat nauki i nagle najprostszego w swiecie zdania nie bylam w stanie sklecić.
Los zabral mnie z Wloch i zaprowadził do Grecji, w ktorej zamieszkałam na stałe.
Prędko przeżyłam Déjà vu, zaledwie kilka miesiecy po wyjezdzie z Wloch spotykałam wloskich turystow, którzy zwrócili się do mnie o pomoc, a ja panicznie starając sobie cokolwiek po włosku przypomnieć jedyne co zdołałam powiedzieć brzmiało Kali jeść, Kali pić.
W obu sytuacjach przez moj umysl przewijaly sie gotowe sformuowania w jezyku angielskim plus jezyku kraju, w ktorym aktualnie przebywalam.
Ameryki byc moze nie odkrylam, ale zauwazylam, ze jestem gotowa do rozmowy w jezyku, ktory jako ostatni uzywalam plus angielski i polski zawsze. Reszty nie jestem w stanie przywolac do swiadomosci, mimo ze dalej te jezyki przecież w jakimś stopniu znam.
Ano właśnie czemu polski, angielski i język ostatnio używany? Bo język polski i język angielski goszczą w moim życiu odkąd pamiętam. Zdąrzyły się głęboko zakorzenić w podświadomości, a i nigdy nie wyszły z użycia. Natomiast ostatni język, którym się posługiwałam właśnie jest w trybie użycia i stąd gotowość do posługiwania się nim. Pozostałe języki z kolei wypchnięte zostały w cień i przez wzgląd na nieużywanie ich obniżyła się zdolność korzystania z nich.
Tylko regularne używanie języków może uchronić przed zapominaniem i przysłanianiem się języków. Wtedy zachowujemy spokój i gotowość do konfrontacji z tymi językami.
Ano właśnie czemu polski, angielski i język ostatnio używany? Bo język polski i język angielski goszczą w moim życiu odkąd pamiętam. Zdąrzyły się głęboko zakorzenić w podświadomości, a i nigdy nie wyszły z użycia. Natomiast ostatni język, którym się posługiwałam właśnie jest w trybie użycia i stąd gotowość do posługiwania się nim. Pozostałe języki z kolei wypchnięte zostały w cień i przez wzgląd na nieużywanie ich obniżyła się zdolność korzystania z nich.
Tylko regularne używanie języków może uchronić przed zapominaniem i przysłanianiem się języków. Wtedy zachowujemy spokój i gotowość do konfrontacji z tymi językami.
Przez trzy miesiace skrupulatnie dzien w dzien poswiecalam okolo 20-25 minut na kazdy jezyk. Po trzech miesiacach wytworzyl sie w moim mozgu mechanizm natychmiastowego przelaczania sie z jezyka na jezyk.
W ulamku sekundy, bez zadnego problemu jestem gotowa myslec, mowic w jezyku, w ktorym chce.
Nie pojawiaja sie zadne zaklocenia. Zmieniam jezyk i nie przyslania mi go zaden inny.
Wolalabym aby nie powtórzyła sie sytuacja, by pomimo wystarczajacej znajomosci jakiegoś jezyka zmuszona będę machac rekami...
Na tej samej zasadzie mieszaja sie jezyki do siebie podobne, np. wloski-hiszpanski. Jest to wypieranie/ przyslanianie jezyka, ktorego sie uczymy przez jezyk, ktory lepiej znamy. Badz przyslanianie tego, ktory juz umiemy tym na, ktorym wiecej uwagi obecnie skupiamy.
Chcąć poznac oba jezyki należy uczyć sie obu rownolegle. Może nawet ucząc sie z dwoch identycznych podrecznikow- w tym samym czasie poznawac slowa, stuktury gramatyczne w obu jezykach.
Natomiast dla kogos, kto juz zna jeden z nich, najlepszym rozwiazaniem bylaby nauka z podrecznika przeznaczonego dla np. wloskiego badz hiszpanskiego ucznia. Znając wloski dobrze uczyć sie z podrecznika do jezyka hiszpanskiego skierowanego do ucznia wloskiego i odwrotnie. Taka kombinacja zapewnia kontakt z materialem obu jezykow w tym samym czasie, przy czym wyostrza rozdzielnosc tych jezykow.
Ta metoda dotyczy nie tylko wloskiego i hiszpanskiego, ale wszystkich jezykow podobnych I niepodobnych do siebie.
Powyzszym obalam powszechną teorie o wystrzeganiu sie nauki jezykow bliskich sobie w tym samym czasie, badz w krotkim odstepie czasu jeden po drugim. Uwazam, ze nie ma znaczenia ile czasu uplynie od momentu "zakonczenia" nauki jednego jezyka do czasu rozpoczecia podrozy w drugi. Jesli nie beda poznawane rownolegle, badz jesli jeden z jezykow nie bedzie przewodnikiem na drodze poznania drugiego, jezyki te zaczna sprawiac klopoty poprzez przeslanianie sie. Ewentualnie znając jeden z jezykow i nie chcąć uczyc sie z podrecznika w tym jezyku, dobrze sumiennie codziennie czytać, sluchać, ogladąć w tym jezyku, aby nie tracic z nim kontaktu nawet na chwilę.
Sa to obserwacje, któe być może nie każdy będzie mógł podzielić, dla mnie jednak złotym środkiem jest- rownolegla nauka(kontakt) kazdego dnia ze wszystkimi językami, z ktorymi sie zetknelam na mojej drodze. Tylko w ten sposób mogę zapobiec braku elatyczności w przełączaniu języka myśli.
13 Komentarze
Ten sam problem miałam w Polsce, gdy zaczęłam się uczyć polskiego - od razu zapomniałam wszystkie niemieckie słowa, chociaż uczyłam się niemieckiego przez kilka lat i mogłam już całkiem dobrze mówić. Podczas lekcji ciągle usiłowałam się przypomnieć niemieckie słowa, nawet takie proste jak "oczy" albo "wieża". Po prostu okropnie się czułam, jak by własne imię zapomniałam. Ale powoli to mi minęło, chociaż nadal nie mam dużo kontaktu z niemieckim, ale polski znalazł sobie jakieś miejsce w głowie, żeby nie blokować tego, czego się nauczyłam wcześniej. Mam wrażenie, że wszystko, co jest nowe, blokuje mi dostęp do informacji w mojej głowie. Może w ten sposób mój mózg broni mnie przed za dużą ilością informacji.
OdpowiedzUsuńMasz racje, rzeczywiscie kiedy "nowy" jezyk sie jakos juz ulezy to powoli wraca dostep do dawnych informacji. Ale przynajmniej w moim przypadku ten powrot innych jezykow, to byl zaledwie maly procent tego co wczesniej umialam..
OdpowiedzUsuńTo raczej nie mozg broni nas przed zbyt duza iloscia informacji, bo on spokojnie da rade pomiescic wszystko, a i tak nigdy nie zdolamy wykorzystac wszystkich jego mozliwosci. To raczej bardzo intensywna nauka nowych przedmiotow skupia cala nasza sile i uwage na opanowaniu tej "nowosci". Wszystkie zmysly kierujemy na opanowanie nowego jezyka i to cale skupienie zakrywa wszystko inne, odcina dostep do reszty informacji, aby latwiej i szybciej nauczyc sie tego nad czym tak bardzo sie wysilamy.
Zwlaszcza nauka jezyka w jego ojczystym kraju jest bardzo intensywna, jestesmy otoczeni nim z kazdej strony. Chloniemy ten jezyk jak dzieci, czesto bez naszej wiedzy, nasz mozg ciagle pracuje, laczy fakty, lapie slowa, brzmienie. Pracuje nawet we snie. I to jest tak skomplikowany i ogromny proces, ze odcina sie odcalej reszty. Powrot do informacji wczesniej zdobytych zakloca proces intensywnej nauki, albo moze nawet go nie zakloca, tylo po prostu umysl jest tak pochloniety praca, ze cale dzialanie mozgu skierowane jest na nauke nowego jezyka, przez co trudno przywolac w pamieci inne jezyki.
Ja to widze tak, ze nasz mozg jest jak lokomotywa, powoli rozpedza sie i pedzi do poznania nowego jezyka. I nagle podczas tego pedu chcemy sobie cos innego przypomniec, tyle ze koleczka mechanizmu kreca sie tak szybko, ze nie sa w stanie zatrzymac sie aby wydobyc porzadana informacje, wtedy z maszyny bucha para, wariuje. W miare jak opanowywujemy jezyk na poziomie wystarczajacym do funkcjonowania, caly mechanizm zwalnia, juz nie pedzi jak rozszalaly, wraca do normy, dlatego na nowo uzyskujemy dostep do naszej wiedzy.
W miare treningu problem zanika.
Na potwierdzenie tego, ze mozg nie blokuje sie przed zbyt duza iloscia informacji jest to, ze uczac sie rownolegle kilku jezykow staje sie bardzo elastyczny w przeskakiwaniu z jednego na drugi, nie meczac sie przy tym ani odrobine.
Jedyna rada to uczac sie nowego jezyka utrzymywac codzienny kontakt z pozostalymi, ktore juz znami. Wtedy nie wystepuje ta bardzo nieprzyjemna sytuacja - utraty dostepu do naszej wiedzy..
Dziekuje za komentarz i chwale Twoj jezyk polski! Bardzo ladnie sie nim poslugujesz. =)
Tak, myślę, że masz rację: "Wszystkie zmysly kierujemy na opanowanie nowego jezyka i to cale skupienie zakrywa wszystko inne, odcina dostep do reszty informacji, aby latwiej i szybciej nauczyc sie tego nad czym tak bardzo sie wysilamy". Zgadzam się z tym. Ale właśnie dlatego myślę, że nie muszę się zajmować kilku językami codziennie, lecz na jakiś czas wszystko zostawić oprócz jednego. Niemiecki mi nareszcie powrócił sam, więc myślę, że nie ma czego się lękać. Chcę się uczyć hiszpańskiego i bułgarskiego, ale umyślnie póki co nie zaczynam, bo właśnie teraz nie chiałabym zapomnieć (chociażby i tylko na czas) ani polskiego, ani niemieckiego, bo wkrótce mam egzamin z niemieckiego, a także jadę do duńskiej przyjaciółki, z której rozmawiam po polsku. To znaczy, będę musiała później znaleźć taki okres, gdy można te języki na jakiś czas zapomnieć :) Taki jest mój plan.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za komplement :) Ale chyba narobiłam w tym komentarze mnóstwo błędów.
Wcale nie narobilas bledow :)
OdpowiedzUsuńOdnosnie Twojego planu- oczywiscie ucz sie jak Ci wygodnie, wiadomo ze nie istnieje jedna idealna metoda nauki dla kazdego. Jesli mozesz sobie pozwolic na chwilowe zapomnienie tego co juz umiesz to w porzadku.
Piszac o codziennej nauce jezykow nie mialam na mysli jakiejs bardzo ciezkiej pracy. Chodzilo mi o to, ze ,np. Ty - zaczynajac nauke nowego jezyka, jesli codziennie bedziesz czytac jeden sredniej dlugosci artykul na portalu informacyjnym, badz jedna strone ksiazki w jezyku niemieckim oraz jezyku polskim, badz np ogladac online jeden krotki serial to wtedy nie zatracisz dostepu do obu tych jezykow a jednoczesnie nie wplynie to w zaden sposob na nauke nowego jezyka.
Rozpoczynajac nauke mozg tworzy sciezki. Im wiecej razy powtarzamy jedna czynnosc tym bardziej utrwalamy wytworzone juz sciezki. Utrzymanie do dyspozycji wszystkich jezykow, ktore juz poznalismy nie wiaze sie z zadnym duzym wysilkiem. To po prostu chodzi o wytworzenie kanalow umozliwiajacych nam dotarcie do kazdego z opanowanych przez nas jezykow.
Ale o tworzeniu kanalow napisze pozniej, musze sie jeszcze z tym tematem lepiej zapoznac.
Nie ma zatem powodu wstrzymywac sie z nauka ze wzgledu na lek chwilowej jezykowej amnezji, mozna tego uniknac bardzo malym nakladem pracy, po prostu od samego poczatu przyzwyczajajac mozg do wielokierunkowej pracy.
Swoja droga nie boisz sie ze w miare nauki nowych jezykow sprawa sie bardziej skomplikuje i nie uzywajac pozostalych po prostu zaczniesz je zapominac?
Moim zdaniem, podczas uczenia się nowego języka każda chwileczka musi być tym językiem zajęta. Powiedzmy w ciągu 2 miesięcy. Bo po pierwsze nie mam aż tak dużo czasu codziennie, może 3-4 godziny, z których 2 godziny w mietrze. Czy byłoby rozsądnie odbierać od tego czas na inne języki? No i po drugie gdy się do czegoś zapalę, trudno się od tego oderwać. A gdy się nie aż tak zapalę, w ogóle mi to się nie uda.
OdpowiedzUsuńNie wiem, co z tego będzie, to musi być taki eksperyment: Na wakacjach noworocznych wezmię się za hiszpański. W marcu będę się zajmowała wszystkimi językami, w kwietniu zacznę się uczyć bułgarskiego, potem znów wszystkich.
Teraz właśnie zajmuję się wszystkimi: czytam polską książkę, oglądam niemiecki serial i mam praktykę piedagogiczną - muszę uczyć dzieci angielskiego.
Oczywiscie, ze tak. Ucz sie tak jak Ci pasuje. Moje odpowiedzi do Ciebie to nie byla proba przekonania Cie do niczego, nie odbierz tego tak prosze :) Kazdy musi sobie wypracowac pasujacy mu system nauki, trzymam kciuki i zazdroszcze.. bo jesli skupiam sie tylko na jednym jezyku to od razu trace cala reszte.. i juz do mnie nie wracaja tak latwo jak do Ciebie.. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie, w ogóle tego tak nie odbieram. Swoją drogą też nie chciałam przekonać, że moja metoda jest lepsza. Po prostu jest mi zawsze przyjemnie na ten temat porozmawiać i się dowiedzieć, co inni o tym myślą. Bardzo się cieszę, że znalazłam takie ciekawe blogi. Mam nadzieję, że nie znudziłam swoimi komentarzami. :)
OdpowiedzUsuńNie zanudzilas, Twoje komntarze sklonily mnie do wielu przemyslen. Tez bardzo lubie sie wymieniac pogladami na temat nauki. =)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Szczególnie zainteresował mnie akapit o nauce dwóch podobnych języków jednocześnie, muszę to sprawdzić na sobie.
OdpowiedzUsuńSprawdzaj sprawdzaj i daj znac jak dziala ta metoda :)
OdpowiedzUsuńTak się złożyło że jestem miłośniczka języków słowiańskich. Znam rosyjski i ukraiński, i już mi się często mylą(zwłaszcza ze wielu Ukraińców mówi mieszanka rosyjskiego i ukraińskiego), boje się co będzie jeśli będę chciała poznawać następny słowiański język.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMi się raczej nie zdarzyło, aby języki obce się pomieszały ale kto wie. W sumie na tą chwilę uczę się języka włoskiego i jestem zadowolony z wyboru. Bardzo podoba mi się rozwiązywanie testów włoskich https://www.jezykiobce.pl/s/48/testy-wloski gdyż wtedy mam pewność, że wszytko idzie jak należy.
OdpowiedzUsuń